Wszyscy o sierpniu już zapomnieli i powoli szykują się na jesień, a ja jeszcze powspominam. Ten miesiąc zdecydowanie nie należał do nudnych.
Ale zacznijmy od wyzwań. Małe podsumowanie.
6/6
W sierpniu zdecycowałam się w końcu przeczytać „Dziewczyny z Powstania“, która już długo leżala w mojej bilbioteczce. Sierpień zresztą jest chyba najlepszy na tego typu lekturę. Moje wrażenia z książki możecie już przeczytać tu. Ponieważ rozkręciłam z czytaniem, to byłam już w połowie sierpnia gotowa i w ramach bonusu przeczytałam jeszcze drugą „Elementarz stylu“ Katarzyny Tusk (którą zresztą kupiłam kilka dni wcześniej, nie przewiduję oddzielnego wpisu o tej książce, może wspomnę o niej na Facebooku).
6:00 i kondycja na 6.
Co tu dużo mówić… sierpień miesiącem urlopowym i na urlopie wzięłam sobie również wolne od tych dwóch wyzwań… późne chodzenie spać, spotkania z przyjaciółmi, rodziną i podróże tu i tam nie służą ani porannemu wstawaniu, ani gimnastyce 😉
A teraz zapraszam na fotograficzne wspomnienie miesiąca:
Polska:
O tym, że byłam w Polsce już wiecie, chociażby po wpisie o zakupach lub z instagrama. Zawsze się cieszę na wyjazd do Polski, na spotkania z rodziną, przyjaciółmi, odwiedzenie starych kątów lub zobaczenie czegoś nowego. Tym razem wyjazd był wypełniony po brzegi. Ale po kolei.
Prezent urodzinowy.
Pierwszą atrakcją był prezentów od mojego męża, który dostałam na moją 40–stke, czyli romantyczny wyjazd. Wybraliśmy się w Bory Tucholskie do atrakcyjnego hotelu Aubrecht w Przechlewie. Dzieci zostały z dziadkami, a my mieliśmy 3 dni tylko dla siebie, spacery i długie rozmowy… 😉
Pierwotnie miał być to Gdańsk, ale ze względu na drugą część prezentu, (o czym Wam opiszę w osobnym wpisie, ale musicie na niego poczekać 😀 ) wylądowaliśmy tu i było przepięknie.
Hotel mogę Wam polecić. Jest piękny (i też dość nowy), nad samym jeziorem Szczytno, do którego jest tylko kilka kroków.
Jedzenie w hotelowej restauracji jest wyśmienite, śniadanie tak bogate, że przyznam, w żadnym hotelu, w którym do tej pory byłam, takiego wyboru nie widziałam. Swojskie wyroby, staropolskie wędliny… rozpływałam się przez cały pobyt.
Ale najważniejsze – obsługa hotelowa tak miła, tak uprzejma, uśmiechnięta i życzliwa… że cały pobyt stawał się jeszcze bardziej atrakcyjny.
Hotel polecam szczególnie na wyjazdy z dziećmi. Zresztą miałam wrażenie, że poza nami to same rodziny tam były 😉 😄
Dwa dni po naszym pobycie przeszła przez ten region straszna nawałnica, w którym ucierpiał obóz harcerski i zginęły dzieci.. o czym na pewno słyszeliście we wszystkich mediach 😞
Toruń
Z Borów Tucholskich pojechaliśmy do przepięknego Torunia, w którym ostatnio byłam służbowo prawie 12 lat temu. Najchętniej zostałabym tam dłużej, ale ten jeden dzień musiał mi wystarczyć…
Nicolaus Copernicus – Polak czy Niemiec? Pewnie do końca świata będą się obie strony o niego kłócić. Jest pewne, że władał niemieckim językiem, natomiast nie ma dowodów, że znał język polski (tak na marginesie tylko).
Ruiny zamku krzyżackiego:
Teatr Baj Pomorski
Róża i Zen – Urocza restauracyjka, polskie potrawy i klimatyczne wnętrze, tu zjedliśmy obiad:
Resztę urlopu spędziliśmy z rodziną i przyjaciółmi, ale inaczej niż planowaliśmy. Dwa dni po powrocie do naszej wakacyjnej „hacjendy” w woj. opolskim, przeszły przez miasto dwie wielkie burze, czego efektem była skażona woda niezdatna nawet do mycia, a tym bardziej do spożycia. Mieliśmy spędzić tam czas z moimi rodzicami, ale w tej sytuacji musieliśmy zmienić plany. Nawiedziliśmy więc, wcześniej niż było zamierzone, naszych przyjaciół w Częstochowie. Tu studiowałam i pracowałam po studiach do wyjazdu do Niemiec, więc mam ogromny sentyment do tego miasta. No a najważniejsze to przyjaciele, za którymi zawsze tęsknię.
Długie noce, rozmowy przy winie i babskie wyjście na francuską komedię (którą Wam zresztą polecam, bo jest rewelacyjna „Alibi.com„) były najlepszym „skutkiem ubocznym” skażonej wody. Cudowny czas..
Trochę czasu spędziliśmy oczywiście też z rodziną, ale zdecydowanie za mało… rodzice, babcia, która kilka dni temu skończyła 89 lat, urodziny cioci…
Ze względu na tę nieszczęsną wodę wyjechaliśmy z Polski wcześniej niż było to planowane, ale jeszcze jedno miejsce musieliśmy (w sensie: bardzo chcieliśmy) odwiedzić. Dokładniej nie miejsce, a kochanych ludzi czyli moją kuzynkę i jej rodzinę… urlop nie mógł się lepiej zakończyć jak ogniskiem.
Koniec sierpnia – Belgia
Pod koniec miesiąca wybraliśmy się do jednej z naszych ulubionych miejscowości nad morzem Północnym, do Oostende. Główną atrakcją wyjazdu był festiwal rzeźb z piasku, o czym mogliście już przeczytać tu. O samym mieście będzie też oddzielny wpis, dlatego też wrzucę tylko jedno zdjęcie na zachętę 😉
To już wszystko w tym miesiącu 😉 A jak Wam minął sierpień?
Olgietta
No przecież, że Kopernik Polakiem jest. 🙂
no właśnie, że nie do końca 'przecież’ 🙂