40 i co dalej... | Podsumowania | Wyzwania

Rozliczenie roczne, czyli podsumowanie wyzwań 2018

20. stycznia 2019

Koniec roku i początek nowego to czas wspomnień ostatnich 12 miesięcy, podsumowań i wyciągania wniosków. Tak, warto nie tylko nacieszyć się i podumać nad pięknymi chwilami, które były, ale także przeanalizować błędy, które się popełniło i zrobić z tego doświadczenia użytek.

Spokojnie, nie będę Was przekonywać do natychmiastowego rozprawienia się z ostatnim rokiem i wszystkimi nieudanymi wydarzeniami. Myślę poprostu, że dobrze się nad tym zastanowić, zwłaszcza jeżeli mieliśmy jakieś cele, a nam nie wyszły.

Zainspirowana internetem postanowiłam zrobić sobie słoik „sukcesów”, do którego wrzucę karteczki z wszystkimi rzeczami, które udało mi się osiągnąć lub zrobić w poprzednim roku, z czego jestem dumna i co warto zapamiętać. Gdy nadejdzie chwila zwątpienia lub gorsze dni, będę zaglądać sobie do mojego słoika i do tego co jest napisane na karteczkach 🙂

Natomiast to czego nie udało mi się osiągnąć spisałam na osobną kartkę. I nie chodzi tu o niespełnione postanowienia typu: od 1 stycznia będę chodzić 3 razy w tygodniu na siłownię 😀 (nawet takiego postanowienia nie miałam, bo było by z góry spisane na straty). Zresztą zapraszam Was do wpisu styczniowego z 2018 roku, w którym opisuję co ja sądzę o postanowieniach noworocznych i jakie plany, a dokładnie wyzwania miałam na rok 2018. (Nowy rok, stare wyzwania…)

Do szczegółowej analizy poprzedniego roku zainspirowała mnie Pani Swojego Czasu i jej wyzwanie #wymiatamzPSC. (W ostatnim wpisie (TU) już Wam o niej wspominałam :))

Zadałam sobie kilka pytań typu, dlaczego nie wyszło, gdzie nastąpił błąd, co mogłam zrobić lepiej lub inaczej. No i najważniejsze: jakie z tego wyciągnę wnioski na ten rok. Bo w tym wszystkim nie chodzi o zdołowanie się i uświadomienie swojej daremności z niewykonanych planów, a konstruktywna refleksja, pomysł na przyszłość i lepszy plan.

No to podsumujmy te moje 4 wyzwania 2018:


1. Książki 12/12 – przeczytałam w sumie 9 książek, a 10 nadal czytam.. wielka kobyła i to po niemiecku, napisana niezbyt łatwym językiem. Ogólnie jestem całkiem zadowolona. Tą ostatnią książkę jeszcze jakiś czas będę czytać, tym bardziej, że postanowiłam czytać ją w jakieś części na głos.
Na swoją kolej czeka cala sterta innych książek, na które mam już ogromną ochotę, więc motywacja do skończenia jej jest wielka 😀

2. Kondycja – tu niestety nie jestem aż tak bardzo zadowolona jakbym chciałam. Owszem chodziłam na balet regularnie, ale w lipcu nauczycielka zamknęła grupę i wyprowadziła się do innego miasta. Drugiej grupy już nie znalazłam i odpuściłam balet, niestety. Jeśli chodzi o ergometr to ćwiczyłam dość nieregularnie i chcę to poprawić w tym roku. Mam konkretny plan i cel liczbowy, więc liczę na to, że się poprawię 😀

3. Pobudka 6:00 – w listopadzie myślałam, że to była porażka na całego. Wstawałam w kratkę, raz o 6:00, raz o 6:30, a najczęściej standardowo o 7:00 i tak naprawdę nie udało mi się nauczyć wstawania godzinę wcześniej… ale ale… To doświadczenie oceniłam przedwcześnie, o czym przekonałam się pod koniec roku.. ale o tym powiem Wam w następnym wpisie.

4. Home Organisation Challenge – Jestem bardzo, bardzo zadowolona z efektów tego wyzwania. Zrobiłam je prawie w 100%. Tak na prawdę zostały mi 3 punkty, których nawet nie ruszyłam, te najgorsze: garaż, stryszek i jedno pomieszczenie w piwnicy. To są największe składowiska wszystkiego co możliwe i zabrakło mi zwyczajnie siły i ochoty na ogarnianie tych miejsc. Ponieważ w tym roku po raz drugi zabieram się za to wyzwanie, a w większości obszarów będzie to łatwa sprawa, mój główny fokus będzie leżał właśnie w tych trzech najbardziej zagraconych.


Oprócz powyższych wyzwań miałam też inne plany i życzenia, które się pojawiały w trakcie roku. A jakie wnioski wyciągnęłam? Te plany, a raczej życzenia z 2018, które nie były sprecyzowane, jak to osiągnę, nie spełniły się, a te które były dopracowane planem i zadaniami, wiedziałam dokładnie co z tego będę mieć, okazały się sukcesem. Planując wstępnie rok 2019 zastanowiłam się najpierw nad tym gdzie ja chcę być, kim chcę być i jakie mam marzenia. Co mogę zrobić, żeby to osiągnąć i każde wyzwanie czy zadanie, które sobie wpisałam na ten rok ma swoje logiczne podłoże i jest częścią jakieś drogi do celu. Wiem po co to robię i to mnie dodatkowo motywuje i dyscyplinuje.

Zgodnie z Budzyńską 😉 : wizja – cel – projekt – zadania = realizacja 🙂 😀


Podzielcie się Waszymi sukcesami z poprzedniego roku 🙂 Jak podchodzicie do porażek? Płaczecie w poduszkę i użalacie się nad sobą, czy analizujecie dokładnie i wyciągacie konkretne wnioski dla siebie na przyszłość?

Zobacz także:

  1. Fajne takie podsumowanie. Mnie udało się osiągnąć kilka zamierzonych celów, ale niestety nie wszystko poszło tak bezproblemowo jak sobie to zakładałam. Ale nie odbieram tego jako porażkę – jedynie jako lekcję na kolejny rok 🙂 Natomiast w kategorii porażki odbieram niezrealizowane postanowienie od trzech lat – ogarnięcie albumów ze zdjęciami – zabieram się do tego dosłownie jak pies do jeża ;)))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Close