Jak przeżyć pierwsze wakacje pod żaglami z dziećmi? Czy to się uda? Czy dzieci będą się nudzić na żaglówce?
Kto z Was oglądał mój filmik na YouTube z przygotowań do urlopu pod żaglami? (Link na końcu wpisu). Mówiłam, że mam pewne obawy jak to będzie. Prawda jest taka, że byłam bardzo podekscytowana i jednocześnie bardzo przerażona. Przede wszystkim ze względu na dzieci. Czy wpadną do wody jak będziemy na morzu, czy zatoniemy (ok teoria i wiedza to jedno, a wyobraźnia to już inna bajka), obawiałam się czy będą miały chorobę morską. Czy taki mały, pełny fantazji dzik, jak moja 4,5 letnia Olivia, będzie na pełnym morzu spokojny. Im bliżej urlopu tym bardziej się cieszyłam i jednocześnie tym większy ogarniał mnie strach. Miałam co drugi dzień koszmary, albo to mój mąż wypadł z yachtu, albo dzieci, albo coś innego. Bałam się, że nie będę wiedziała co robić, choć niby wiem mniej więcej co i jak. Ja nie mam żadnego patentu żeglarskiego i jak do tej pory byłam tylko biernym pasażerem. Najmniejsze obawy miałam o to, że ja wypadnę. Wiedziałam, że to żaden problem, bo z kamizelką sobię poradzę, a i nasz kapitan, czyli mój mąż wie co robić w takiej sytuacji. I Wyobrażałam sobie najgorsze sytuacje, jednocześnie chciałam już poczuć wiatr we włosach i rozkoszować się tą przygodą.
Dzieci bardzo się cieszyły na taki urlop, choć do końca nie wiedziały, czego się spodziewać 🙂 Miały swoje wyobrażenia na ten temat, że będzie tak spokojnie i milutko jak na naszym jeziorku i małej żaglówce. Wiedziałam, że nie będą miały najmniejszego problemu ze spaniem na łódce, że to nie jest hotel z wygodami, 5-cio gwiazdkowy i all inclusive. Dzieciom takie rzeczy do szczęścia nie są potrzebne. Myślałam o moim dzieciństwie i wakacjach pod namiotem niemalże każdego lata. Uwielbiałam to! Gdy pakowaliśmy się na wyjazd, szaleliśmy z radości. Spanie na materacu, w śpiworze, ognisko, kuchnia polowa… to przecież była największa przygoda. Ok bieganie do lasku na siusiu było mniej fajne, ale nie było innej opcji. Obecnie pola campingowe są wyposażone w aneksy sanitarne i to akurat wszyscy by sobie wówczas cenili. Niemniej jednak wspominam te czasy z wielkim sentymentem.
O takie właśnie wspomnienia chciałabym zadbać dla moich dzieci. Na pewno będą to wakacje w Polsce u dziadków, bez rodziców! I te wszystkie niesamowite atrakcje, które babcia i dziadek organizują, poznawanie Polski… Drugą rzeczą być może będzie czas pod żaglami. To jest marzenie mojego męża, który zakochał się w żeglarstwie bez pamięci i chce nas do swojej pasji zarazić. Jego marzeniem nie jest tylko żeglowanie samo w sobie, ale spędzanie tego czasu całą rodziną i spajanie nas w jeden team. Ja jako dobra żona 😉 powiedziałam: spróbujmy czy to się uda. Czy jest jakaś szansa? Jak nie wypali i ten pierwszy urlop będzie porażką… cóż albo będziemy musieli kilka lat poczekać, aż dziewczynki podrosną, albo poszukać czegoś innego. A Thomas będzie musiał żeglować z innymi pasjonatami tego hobby.
Przed nami, jako rodzina, największa przygoda wakacyjna jak do tej pory… trzymajcie kciuki, żeby się udało i nie pójdziemy na dno.. 😀 😉
Ktoś z Was żegluje? Macie jakieś doświadczenie w tym temacie? No i przede wszystkim czy z dziećmi?
PS. Przy okazji kilka zdjęć w jednej z moich ulubionych sukienek tego lata. Kupiłam ją we Wrocławiu, we włoskim butiku, który zawsze odwiedzam, jak tam jestem. Uwielbiam ten krój, ten kolor i wzór kwiatowy (tak ! można napisać wzór zamiast „print”!). Czuję się bardzo kobieco w tej kreacji.
buziaki
Olgietta
Oczywiście kciuki trzymamy za Was cały czas, to mam nadzieję, że nie potopicie sie.Raczej wspaniałej przygody oczekujcie i tak będzie. Ja dawno, dawno temu, bo po 5-tym roku studiów płynęłam z innymi studentami i pracownikami nauki jachtem szlakiem Wielkich Jezior Mazurskich cały 2 tygodnie. To była przygoda!
pływać po Mazurach musi też być pęknie… może kiedyś, choć nas bardziej morze ciągnie