Słowo się w czerwcu rzekło, więc trzeba dokończyć ulubieńców. W urodzinowym wpisie (TU) wspomniałam, że z tej okazji pojawi się kilka wpisów z moimi ulubieńcami. Ostatnie 3 wpisy czekały na swoją kolej. Z założenia miały się te wpisy pojawić w czerwcu, w miesiącu urodzinowym, niezdążyłam… i nie chcę czekać do następnego także sierpniowo zapraszam na wpis.
Przypomnę, że są to produkty, których używałam namiętnie przez ostatnie 12 miesięcy (do czerwca). No to bez większych wstępów zaczynam… a chociaż jedno zdanie. Czy ja powinnam napisać, że wszystkie produkty kupiłam sama? Nadal jestem świerzakiem blogowym, więc na wszelki wypadek napiszę, że te wpisy nie są sponsorowane 🙂 Jakby komuś taka myśl przeszła. Zresztą, jeżeli kiedyś nastąpi taka sytuacja, że będę z kimś współpracować to się o tym dowiecie, a i tak nie znajdziecie tu żadnej rekomendacji produktu, który nie przypadnie mi do gustu 🙂
Produkty do twarzy
Baza
Baza wygładzająca koloryt skóry ze smashbox używam chyba faktycznie od roku, od razu przypadła mi do gustu. Kupiłam go za poleceniem pewnej francuskiej youtuberki. Smashbox ma w ofercie kilka różnych baz, ja wybrałam tą lekką w pierwszej kolejności (co prawda jest zalecana dla skóry tłustej i trądzikowej, jakiej ja nie mam, ale też dla wrażliwej – to się już częściowo zmieniło, myślę głównie dzięki odpowiedniej pielęgnacji i dobraniu w końcu właściwych produtków). Baza wypełnia plytkie zmarszczki i pory i jest rzeczywiście lekkim produktem, Stosuję ja pod podkład z efektem 'glow’, o czym za chwilę napiszę. Następna baza na pewno będzie ze smashbox, ale inny wariant.
Baza Meteorites z Guerlain urzekła mnie w sklepie swoim wyglądem. Nie ukrywam, że efekt różowych kuleczek przyciągnął moją uwagę dość szybko 🙂 Nie kupiłam jej jednak od razu, ponieważ postanowiłam najpierw wyszukać opini na jej temat (nie jest niestety najtańszym produktem). Jak widać ostatecznie ją kupiłam i używam na zmianę ze smashboxem. Baza odświeża skórę i sprawia, że skóra nie wygląda na zmęczoną. Sprawia, że makijaż jest bardziej świeży.
Podkład
Podkłady Clinique stosuję już dłużej i to nie moje pierwsze opakowanie. Wcześniej jednak stosowałam even better (bez 'glow’). Ta wersja glow wyszła kilka miesięcy temu, akurat jak skończyło mi się poprzednie opakowanie wcześniejszej wersji. Jak dla mnie ze wszystkich podkładów jakie w ogóle dotychczas używałam Clinoque jest najlepszy. Lubię jego konsystencję, odcień który idealnie mi pasuje oraz że nie jest ciężkim mocno kryjącym podkładem, bo takiego nie potrzebuję. Łatwo się go nakłada, a wykończenie jest naturalne.
Lancome miracle Air de Teint natomiast jest jeszcze lżejszy, matowy, idealny na lekki dzienny makijaż. Cera wygląda naturalnie i równomiernie.
Korektor
Kat von D Lock it – dobrze kryjący, kamufluje przebarwienia, cienie itp. Dla mnie idelany na wieczorny makijaż.
Yves Saint Laurent Touche Eclat – klasyk wśród korektowów, bardzo go lubię, ma lekką konsystencję i dla mnie jest idealny do dziennego makijażu.
Czasami mieszam oba 🙂
Puder
Puder Artdeco High Deifnition używam najczęściej do makijażu dziennego. Jest to lekki, sypki puder, który nie daje mi uczucia „zatapetowania” i dlatego go uwielbiam, świetnia stapia się z moją cerą i daje naturalny, świerzy efekt.
Studio Fix MAC to już puder w kamieniu, chociaż jest to właściwie puder i podkład w jednym o matowym wykończeniu. I tak jak wcześniej stosowałam go i na dzień i do wieczornego makijażu, tak odkąd mam ten z Artdeco używam już tylko w zasadzie na wieczór oraz zabieram go do torebki do poprawek, jeżeli mam ważny dzień. Jak tak pomyślę, to jest to mój pierwszy markowy puder i od razu się polubiliśmy. 😉 Chociaż muszę przyznać, że jako podładu go dość rzadko stosuję (raczej nakładam podkład w płynie, a tym MACiem go utrwalam tylko – czy jest to słuszne? Nie wiem, u mnie funkcjonuje i to jest najważniejsze )
Make Up Forever Ultra HD kupiłam jakieś pół roku temu w Polsce. Jest to sypki, bardzo drobny puder. Znacie takie słowo „miałki”? To taki właśnie jest. Ekspedientka w sklepie zapewniała, że cera jest bardzo gładka i aksamitna po nałożeniu tego pudru i rzeczywiście tak jest. Czegoś takiego jeszcze nie miałam przy żadnym produkcie do makijażu twarzy. Ponadto powinien być idealny dla kogoś, kto występuje przed kamerą (np. youtuberki), bo jest niewidzoczny nawet w kamerach 4K – tego jeszcze nie testowałam, ale wierzę w to! 🙂
Konturowanie i rozświetlenie
Zanim pokaże Wam moje ulubione produkty wspomnę tylko, że nie uważam się za eksperta w dziedzinie makijażu. Wszystko co potrafię, nauczyłam się metodą prób i błędów, jakieś 15 lat temu kupiłam sobię książkę, która jest już totalnie nieaktualna, no i oczwiście z YouTube’a. No i o konturowaniu dowiedziałam się właśnie od tych wszystkich makijażowych znawczyń 😉 Moje konturowanie jest delikatne i niczym nie przypomina tego co robi Kim Kardashian 😀 (pewnie dlatego nie zmieniają mi się rysy twarzy, tylko je delikatnie podkreślam )
Szukając mojego pierwszego, kremowego produktu do konturowania natknęłam się na ten z Makeup Factory Duo Contouring Cream, był dość tani, ale całkiem fajny, na tyle, że jest to do tej pory mój jedyny kremowy produkt do modelowania twarzy. Świetnie się go rozciera, ja zazwyczaj stosuję do tego celu gąbeczki (Real Technics – mój absolutny faworyt, podkład też nakładam tymi gąbeczkami. Słynnego Beauty Blender nie mam do dzisiaj).
Jak widać na zdjęciu w zestawie jest również rozświetlacz. Używam go jednak bardzo rzadko. Ciemniejszego kremy jest obecnie już dużo mniej 😉
Do konturowania i rozświetlania mam również produkty sypkie, stosowane na puder (te kremowe oczywiście pod puder). Tym razem są to HOOLA (konturowanie) i dandelion twinkle (rozświetlenie) z Benefit. I trzeba się nauczyć pracować tymi produktami (ja nadal się uczę). Hoolą można sobie zrobić plamę, więc trzeba pędzlem popracować, ale efekt końcowy jest niezły. Rozświetlacza stosują z umiarem. Osobiście nie jestem fanem trendu „im więcej tym lepiej”. Przepraszam, ale jak widzę twarze uginające się od rozżświetlacza i świecące jak… (kiedyś było takie powiedzonko z psem… 😉 ), to mnie to nie przekonuje. Także delikatnie sobie opruszam nad kościami policzkowymi i to by było na tyle.
Mój pierwszy rozświetlacz był z MAC, słynny Mineralize Skinfinish Highlighter (Soft and Gentle), ale kila miesięcy temu mi spadł i nie było już czego ratować, ale to był mój absolutny ulubieniec.
Bronzer i roż
Mam 2 ulubione bronzery. Jeden z nich to GoldenRose Mineral Terracotta Powder, o którym już coś niecoś słyszałam, ale odkąd makijażystka użyła tego produktu do makijażu do mojej sesji zdjęciowej w zeszłym roku (sama też bardzo mi go polecała, a o sesji poczytacie TU) byłam nim poprostu zachwycona (bronzerem jak mi absolutnie genialnym makijażem). GR mam od grudnia, bo dorstałam go w prezencie pod choinkę. Ten puder brązujący daje fajny, opalony naturalny efekt na twarzy.
Róż…. znajdziedzicie we wpisie o moich ulubionych kosmetykach Chanel TU 🙂 Zapraszam również na wpis o pielęgnacji TU.
To by było na tyle. W następnym wpisie „Ulubieńców” będzie kolorówka. Używacie któryś z powyższych produktów? Macie swoich ulubieńców? Może polecicie mi coś fajnego.
buziaki
Olgietta