Niedawno mogliście przeczytać wstępny wpis na temat Home Organisation Challange (TU), więc najwyższa pora na konkrety. Jeżeli Was ten temat interesuje, to zapraszam do czytania.
Zacznę może od tego, że nie jest to wyzwanie o sprzątaniu, ścieraniu kurzy czy myciu okien 😉 Sprzątanie jest częścią tego zadania i mycie podłóg też nie jest moim hobby. Chodzi przede wszystkim o odgracenie naszej przestrzeni z rzeczy zbędnych.
Zanim się zabierzemy do organizowania całego domu czy mieszkania, zróbmy sobie plan. Planowanie zaczynamy od wypisania wszystkich pomieszczeń lub obszarów, które chcemy ogarnąć. W języku niemieckim jest takie powiedzenie wennschon dennschon… co oznacza, że jak już się za coś zabieramy to porządnie, dlatego od razu założyłam, że ogarniam wszystkie pomieszczenia po kolei, łącznie z piwnicą, stryszkiem i garażem. A te ostatnie punkty będą chyba najtrudniejsze. 🙂
Na każdy punkt mamy tydzień, dlatego warto się zastanowić już podczas planowania, czy jesteśmy wstanie to zrobić w czasie i może trzeba podzielić obszar na mniejsze „podobszary”. Np. moja piwnica ma 3 pomieszczenia plus biuro i ogarnąć to wszystko w jednym tygodniu byłoby absolutnie nie możliwe. Nie chcemy przecież się brzydko mówiąc „zajechać” i po dwóch tygodniach zrezygnować z całego przedsięwzięcia. 🙂 Zaplanujmy sobie tyle czasu ile potrzebujemy. Nikt nas nie goni 🙂 Tym bardziej jeżeli pracujemy zawodowo i mamy dzieci, to tego czasu jest niewiele. Codziennie 15-20 min jakoś da się wygospodarować. Ważne, żeby nie stracić celu z oczu 😉
W poprzednim wpisie podawałam Wam również link to bloga Toni, która organizuje to wyzwanie już od 7 lat. Tam możecie ściągnąć sobie „gotowy plan” działania. Gotowy na tyle, na ile macie takie same pomieszczenia w swoim domu 😉 w przeciwnym razie, trzeba sobie plan dopasować.
No dobra to przejdźmy do mojego planu i pierwszego tygodnia.
Tydzień 1. Kuchnia.
We wszystkich pomieszczeniach postępujemy podobnie. Wyciągamy wszystko z szafek i odkładamy w jedno miejsce, poza kuchnią w miarę możliwości. Najlepiej od razu kategoriami. Takie jest założenie. Natomiast paraliżujemy w ten sposób funkcjonalność kuchni i miejsca, na które odkładamy te wszystkie rzeczy. 😉 Także ja sobie to podzieliłam na cały tydzień i codziennie wyciągałam jakąś kategorię, np. artykuły żywnościowe (przyprawy, mąka, makarony itp itd.)
Następnie szorujemy szafki, półki, fronty i góry z szafek. Myjemy okap, lodówkę, odkurzamy kurze pod sufitem, lampę…
Sortujemy rzeczy na te, które zostają, te które można podarować lub sprzedać oraz te do wyrzucenia. To co zostaje wraca do szafek zgodnie z daną kategorią, tak żeby wszystko było w jednym miejscu, w miarę możliwości. Jeżeli nie byliśmy zadowoleni z tego jak rzeczy były wcześniej zorganizowane w szafkach, szukamy nowego rozwiązania, bo o to tu przede wszystkim chodzi. Np. jeżeli wiecznie szukamy ulubionego kubka gdzieś z tyłu szafki, lub po całej szufladzie biegają drobne rzeczy pomyślmy o nowym rozwiązaniu.
Ja wprowadziłam tylko drobne zmiany, bo ogólnie jestem zadowolona z mojej kuchni. A i parę rzeczy wyjechało z kuchni na dobre.
Na wysuwanej półce, na której luźno leżały akcesoria do blendera i cały czas mnie wkurzały umieściłam pojemnik, a w nim te rzeczy. Niby nic, proste i genialne w jednym 😀 Na półce zrobiło się więcej miejsca, wszystkie rzeczy do blendera zawsze są w jednym miejscu i nie trzeba i szukać po całej półce między innymi rzeczami.
Do szafki, w której mam kubki i filiżanki dołożyłam dodatkowe „piętro”, ten gadżet kupiłam w Ikea. I znowu takim banalnym sposobem zrobił mi się nagle porządek w szafce. Kuchnię robiłam w styczniu, a mamy kwiecień i system ten funkcjonuje do tej pory rewelacyjnie.
Szuflada z plastikowymi pojemnikami. Ile razy ja już tu robiłam porządek i wymyślałam sposoby na ułożenie wszystkiego! W końcowym efekcie zawsze pojawiał się chaos i znalezienie dwóch pasujących elementów było wkurzające. Tym razem przeznaczyłam na wyszukanie rozwiązania trochę czasu i wymyśliłam, że na pokrywki mogłabym użyć 2 stojaków biurowych na dokumenty. Do tego zainspirował mnie internet i róże inne użycia tych stojaków. Więc czemu nie na pokrywki. W sumie miałam te stojaki wyrzucić, bo są popękane, a teraz dostały nowe życie. Jak widać na zdjęciu płaskie pokrywki powkładałam w te stojaki, pozostałe pionowe obok stojaków, a pudełka umieściłam w miarę możliwości jedno na drugie. Rewelka. Żaden system mi tak dobrze nie funkcjonował jak ten. Znalezienie odpowiedniego zamknięcia do pudełka to pół minuty.
Szuflada z herbatą. Wcześniej wkładałam do szuflady całe pudełka z herbatami. Ale wszystko się nie mieściło. Niektóre pudełka nie pasowały i ciągle szuflada się blokowała. Kupiłam kiedyś zamykane pudełko typowo na herbatę, ale nie mieściło mi się w szufladzie, a na blacie też na nie miejsca nie ma. Teraz kupiłam (chyba w Ikea, ale nie jestem pewna) drewniany pojemnik na sztućce. Umieściłam w pojemniku herbatę, którą najcześciej pijemy. W takim rozwiązaniu najlepiej sprawdzają się herbaty pojedynczo pakowane. Pozostałe herbaty w oryginalnych pudełkach włożyłam z tyłu szuflady. Idealna byłaby taka drewniana wkładka na cała wielkość szuflady… 😉
Nie wiem jak u Was, ale najgorsze są szuflady na „całą resztę”, czyli różne przybory kuchenne i pierdółki. Jak nie wiesz, gdzie coś włożyć, zawsze ląduje to w tej jednej szufladzie. Przedmioty te mają różną długość, szerokość itd. i nie łatwo jest znaleźć sensowne rozwiązanie. Ja wzięłam dwa stare koszyczki, w których umieściłam rzeczy podobnych rozmiarów. Nie jest to glamour czy #instafriendly, ale póki co to najlepsze rozwiązanie na tą szufladę i nic mnie nie kosztowało. Pewnie kiedyś wymienię te koszyki na inne, pasujące do siebie 😉
Ponieważ mój blat nie jest za duży i bardzo szybko można go zagracić, chcę żeby jak najmniej rzeczy na nim się znajdowało. Czajnik na wodę, filtr wody, noże, Sodastream i owoce/warzywa. Poza tym nic. Noże umieściłam w drewnianym stojaku, przez to zajmują mniej miejsca (wcześniej miałam magnetyczną deskę, która rewelacyjnie się sprawdzała jak miałam dużo większą kuchnię w mieszkaniu). Aby zaoszczędzić miejsca kupiłam w Ikea etażerkę na owoce i warzywa. Długo szukałam czegoś co pasowałoby mi do mojej kuchni. Większości były to metalowe piętrowe koszyki, ale mi one nie odpowiadały. Natomiast ten kremowy stojak jest idealny.
Jak już jesteśmy w kuchni, to na koniec chciałam Wam polecić pojemniki na folie alu i folie do żywności z japońskiego sklepu MUJI (dostępny również w Polsce). Pojemniki są rewelacyjne. Mają ostre nożyki do cięcia foli i jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby folia się pozwijała, posklejała czy coś podobnego. Zresztą sam sklep Wam bardzo polecam, bo mają świetne, praktyczne rzeczy do domu, do podróżowania. A przy tym minimalistyczne. (i nie jestem w żaden sposób przez Muji sponsorowana ;), Muji raczej nie wie o moim istnieniu 😀 😉 )
Moja kuchnia jest gotowa i było to w sumie jedno z łatwiejszych zadań, chociażby dlatego, że kuchnia jest na bierząco sprzątana, więc nie było za dużo szorowania 😀
Ciekawa jestem czy ktoś ma ochotę zabrać się za odrgracanie domu?
pozdrawiam
Olgietta