Podsumowanie poprzedniego roku postanowiłam podzielić na dwa wpisy, bo na jeden byłoby to zwyczajnie za dużo. Tym bardziej, że ten będzie miał nieco inną formę. Raczej będą to foto-wspomnienia tego co się działo w zeszłym roku, no i co się zmieniło.
Pierwszy wpis podsumowujący moją walkę z wyzwaniami 😉 😀 znajdziecie TU.
Polska
Wyliczyłam, że byłam w Polsce rekordową ilość razy w stosunku do poprzednich lat, bo aż 6. W tym roku nie planuję tylu wyjazdów, może uda się jeden…. no ale w poprzednim też nie planowałam… 😉 więc wszystko jest możliwe 😀
Najbardziej podekscytowana byłam See Bloggers Łódź w czerwcu (wpis na ten temat TU) oraz wyjazdem do Zakopanego w sierpniu, o czym też możecie poczytać TU. Oraz dwa wyjątkowe wydarzenia czyli komunia mojego chrześniaka w maju i 90 urodziny babci we wrześniu.
Nowe doświadczenie
Kto zgadnie jakie? Też już o tym pisałam, oczywiście 😉 Tak, urlop na jachcie z całą rodziną. Ale także koncert Kari Bremnes. Milion razy już mówiłam, ale powiem jeszcze milion pierwszy: UWIELBIAM 🙂
Przy okazji koncertu Bremnes zwiedziłam nowe miejsce w Niemczech, piękne miasto Lübeck (wpis o tym znajdziecie TU).
Co prawda wyjazd na narty do Austrii nie był jakimś nowym doświadczeniem, ale nie mogę zapomnieć o tych kilku dniach. Zmasakrowałam się na maksa na stoku, że ledwo chodziłam. Ale było genialnie ! W pewnym sensie nowe było vlogowanie… i filmiki z wyjazdu są na YouTube (TU).
I inne takie
Poza tym rok był bardzo udany i działo się dużo fajnych rzeczy. Bardzo bym sobie życzyła, żeby 2019 był przynajmniej taki sam. Myślę, że po tej 40-ce dorastam do różnych rzeczy, np. nie przejmowanie się różnymi rzeczami i stawianie czoła trudnym sytuacjom. Branie się w garść w sytuacji, gdy ma się ochotę biegać ścianach w górę i w dół, albo gryźć w nich dziurę :D… chociaż, jak tak się zastanowię… to ja zawsze byłam panikara „na zimno”, a w sytuacji gorącej pełne opanowanie, koncentracja i torpeda do przodu.
Zmiany, zmiany
Koniec roku przyniósł pewne zmiany. Jedne większe, drugie mniejsze.. od czego by tu zacząć…
Pierwsza to trochę banał… poszłam do fryzjera i podcięłam dość sporo włosów… i też mam nauczkę i nowe doświadczenie…. Jeżeli idziesz podcinać włosy na 3 dni przed Wigilią, a fryzjer jest ewidentnie nerwowy i zerka co minutę na zegarek… UCIEKAJ! bo zamiast 15-20 cm obetnie Ci 30… no cóż odrosną. Cały czas przyzwyczajam się do tej długości 😉
A druga zmiana to nowa praca… bardzo nowa, bo nowa branża, nowe stanowisko i nowe zadania… aczkolwiek bazujące na moich umiejętnościach i doświadczeniu. Jestem nadal bardzo podekscytowana i wszystko mnie bardzo ciekawi. Nowe jest również to, że pracuję teraz w firmie produkującej. Wcześniej pracowałam głównie w firmach handlujących czy to usługami czy produktami, a tym razem mam wgląd na cały proces produkcji. Ba! Powiem więcej, moja praca i jej efekty mają wpływ na produkcję i młodzieżowo mówiąc: jaram się jak dzika gąska 😀 🙂
Pod dwóch przepracowanych miesiącach mogę powiedzieć, że jest bosko. No i tu wracam do poprzedniego wpisu na temat wyzwań, a w szczególności wstawania o 6:00 rano. Tak jak wspomniałam, myślałam, że nic mi to nie dało. Jednak muszę przyznać, że teraz wstaję do pracy przed 6 właśnie i dlatego, że chcę (mam 1,5 godzinne okno czasowe na rozpoczęcie prac). Wolę przyjść już na 7:00 i wcześniej wyjść i mieć czas dla dzieci. Wstaję od razu jak tylko budzik zadzwoni, bez żadnego ociągania, bez „jeszcze 5 minut mamusiu”… Myślę, że te doświadczenie, które zrobiłam z tym wyzwaniem miało bardzo duży wpływ na moje wstawanie teraz.
Pamiętam, że kilka osób się mnie pytało: „a po cholerę wstajesz godzinę wcześniej”… no tak, dobrowolnie wstawać godzinę wcześniej, żeby sobie coś udowodnić rzeczywiście może być bez sensu w danym momencie… dzisiaj widzę w tym duży sens!!
I tym miłym akcentem kończę ten wpis i idę spać… gdyż w tym tygodniu wyjątkowo pobudka o 4:30… kto mnie śledzi na Instagramie ten wie dlaczego 😀
Ciekawa jestem czy Wy macie pracę marzeń? Idealnie byłoby, gdyby hobby stało się pracą, prawda… wtedy ma się zawsze chęć i motywacje… Dajcie znać co sądzicie na ten temat.
buziaki
Olgietta
Super podsumowanie. Ładnie Ci w krótkich włosach, zmiany są potrzebne 🙂
Jeszcze raz gratulacje z okazji nowej pracy! Ja wciąż dążę do tego, by hobby było pracą, w zasadzie już nią jest, tylko wynagrodzenie nie zawsze satysfakcjonuje w pełni.. 😉 Ale małymi kroczkami… 🙂
Dziękuję Kochana małe kroczki często dają później duże efekty… także trzymam mocno kciuki 🙂