40 i co dalej... | Podsumowania

Było, minęło.. idzie nowe

5. lutego 2019

Podsumowanie poprzedniego roku postanowiłam podzielić na dwa wpisy, bo na jeden byłoby to zwyczajnie za dużo. Tym bardziej, że ten będzie miał nieco inną formę. Raczej będą to foto-wspomnienia tego co się działo w zeszłym roku, no i co się zmieniło.

Pierwszy wpis podsumowujący moją walkę z wyzwaniami 😉 😀 znajdziecie TU.

Polska

Wyliczyłam, że byłam w Polsce rekordową ilość razy w stosunku do poprzednich lat, bo aż 6. W tym roku nie planuję tylu wyjazdów, może uda się jeden…. no ale w poprzednim też nie planowałam… 😉 więc wszystko jest możliwe 😀

Najbardziej podekscytowana byłam See Bloggers Łódź w czerwcu (wpis na ten temat TU) oraz wyjazdem do Zakopanego w sierpniu, o czym też możecie poczytać TU. Oraz dwa wyjątkowe wydarzenia czyli komunia mojego chrześniaka w maju i 90 urodziny babci we wrześniu.

Nowe doświadczenie

Kto zgadnie jakie? Też już o tym pisałam, oczywiście 😉 Tak, urlop na jachcie z całą rodziną. Ale także koncert Kari Bremnes. Milion razy już mówiłam, ale powiem jeszcze milion pierwszy: UWIELBIAM 🙂

Przy okazji koncertu Bremnes zwiedziłam nowe miejsce w Niemczech, piękne miasto Lübeck (wpis o tym znajdziecie TU).

Co prawda wyjazd na narty do Austrii nie był jakimś nowym doświadczeniem, ale nie mogę zapomnieć o tych kilku dniach. Zmasakrowałam się na maksa na stoku, że ledwo chodziłam. Ale było genialnie ! W pewnym sensie nowe było vlogowanie… i filmiki z wyjazdu są na YouTube (TU).

I inne takie

Poza tym rok był bardzo udany i działo się dużo fajnych rzeczy. Bardzo bym sobie życzyła, żeby 2019 był przynajmniej taki sam. Myślę, że po tej 40-ce dorastam do różnych rzeczy, np. nie przejmowanie się różnymi rzeczami i stawianie czoła trudnym sytuacjom. Branie się w garść w sytuacji, gdy ma się ochotę biegać ścianach w górę i w dół, albo gryźć w nich dziurę :D… chociaż, jak tak się zastanowię… to ja zawsze byłam panikara „na zimno”, a w sytuacji gorącej pełne opanowanie, koncentracja i torpeda do przodu.

Zmiany, zmiany

Koniec roku przyniósł pewne zmiany. Jedne większe, drugie mniejsze.. od czego by tu zacząć…

Pierwsza to trochę banał… poszłam do fryzjera i podcięłam dość sporo włosów… i też mam nauczkę i nowe doświadczenie…. Jeżeli idziesz podcinać włosy na 3 dni przed Wigilią, a fryzjer jest ewidentnie nerwowy i zerka co minutę na zegarek… UCIEKAJ! bo zamiast 15-20 cm obetnie Ci 30… no cóż odrosną. Cały czas przyzwyczajam się do tej długości 😉

A druga zmiana to nowa praca… bardzo nowa, bo nowa branża, nowe stanowisko i nowe zadania… aczkolwiek bazujące na moich umiejętnościach i doświadczeniu. Jestem nadal bardzo podekscytowana i wszystko mnie bardzo ciekawi. Nowe jest również to, że pracuję teraz w firmie produkującej. Wcześniej pracowałam głównie w firmach handlujących czy to usługami czy produktami, a tym razem mam wgląd na cały proces produkcji. Ba! Powiem więcej, moja praca i jej efekty mają wpływ na produkcję i młodzieżowo mówiąc: jaram się jak dzika gąska 😀 🙂

Pod dwóch przepracowanych miesiącach mogę powiedzieć, że jest bosko. No i tu wracam do poprzedniego wpisu na temat wyzwań, a w szczególności wstawania o 6:00 rano. Tak jak wspomniałam, myślałam, że nic mi to nie dało. Jednak muszę przyznać, że teraz wstaję do pracy przed 6 właśnie i dlatego, że chcę (mam 1,5 godzinne okno czasowe na rozpoczęcie prac). Wolę przyjść już na 7:00 i wcześniej wyjść i mieć czas dla dzieci. Wstaję od razu jak tylko budzik zadzwoni, bez żadnego ociągania, bez „jeszcze 5 minut mamusiu”… Myślę, że te doświadczenie, które zrobiłam z tym wyzwaniem miało bardzo duży wpływ na moje wstawanie teraz.

Pamiętam, że kilka osób się mnie pytało: „a po cholerę wstajesz godzinę wcześniej”… no tak, dobrowolnie wstawać godzinę wcześniej, żeby sobie coś udowodnić rzeczywiście może być bez sensu w danym momencie… dzisiaj widzę w tym duży sens!!

9 najczęściej lajkowanych zdjęć w 2018 z Instagrama

I tym miłym akcentem kończę ten wpis i idę spać… gdyż w tym tygodniu wyjątkowo pobudka o 4:30… kto mnie śledzi na Instagramie ten wie dlaczego 😀


Ciekawa jestem czy Wy macie pracę marzeń? Idealnie byłoby, gdyby hobby stało się pracą, prawda… wtedy ma się zawsze chęć i motywacje… Dajcie znać co sądzicie na ten temat.


buziaki

Olgietta



  1. Super podsumowanie. Ładnie Ci w krótkich włosach, zmiany są potrzebne 🙂
    Jeszcze raz gratulacje z okazji nowej pracy! Ja wciąż dążę do tego, by hobby było pracą, w zasadzie już nią jest, tylko wynagrodzenie nie zawsze satysfakcjonuje w pełni.. 😉 Ale małymi kroczkami… 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Close