luty luty i po lutym…. 🙂 Zapraszam na krótkie foto-wspomnienie drugiego miesiąca 2018
Jeśli chodzi o wyzwania to będę je reasumować raz na kwartał.. tak myślę, że będzie lepiej. Opis książki z danego miesiąca i tak się pojawia w osobnym wpisie (w lutym to była książka o mojej ulubionej Audrey Hepburn), wyzwanie o organizowaniu domu wrzucę też w osobnym wpisie, także zapraszam na kilka lutowych zdjęć…
… a w lutym się działo…
♣♣♣
ja i moja świeżo upieczona chrześniaczka… mój cukiereczek ♥
zaraz po chrzcinach pojachałam do Austrii na narty… WRESZCIE! już się nie mogłam doczekać… uwielbiam… na YouTube możecie zobaczyć filmiki z tego wyjazdu (tutaj)
kilka dni na stoku wykończyło moje nogi 😀 😉 ale dodało mi też masę pozytywnej energii… no i odpoczynek wieczorami…
a każdy kto będzie w austriackich Alpach musi koniecznie zjeść Germknödel… klucha na parze nadziana dżemem śliwkowym, polana sosem waniliowym i posypana makiem… niebo w gębie… 3 dni jej szukałam, bo restauracja na naszej górce była w remoncie, pewnie jest nadal i poza pizzą nic nie było…
Z Austrii wróciliśmy wprost na koniec karnawału w Niemczech, o czym możecie przeczytać tu lub tu.
Jak luty to oczywiście Walentynki… szczerze mówiąc zupełnie nie rozumiem przeciwników tego „święta”… to tak jakby ktoś był przeciwny np. urodzinom… przecież nikt ich nie obchodzi na codzień… takie głosy się słyszy, że kochać i pokazywać miłość należy codziennie, a nie tylko w ten dzień… no ale bądźmy szczerzy, jakbym codziennie dostawała kwiaty, to pewnego dnia nie były by już takie wyjątkowe, a od czekoladek każdego dnia pewnie byłabym szybciej szersza niż dłuższa… nie mówiąc o zatwardzeniu 😉
To jest oczywiście pewne uproszczenie sprawy, bo miłość to oczywiście nie tylko kwiaty i czekoladki…
Pogoda w lutym też była kapryśna i zmienna… wiosna..
prawie jak jesień… w poszukiwaniu motywów zdjęciowych 😉
potem zima… o jak tu zimno się zrobiło… tak wiem nie tylko tu, w całej Europie temperatury mocno spadły… i ok to nie było -15 czy -20, ale te -8 były dla nas szokiem termicznym 😀 podobno za kilka dni ma być +10 na co już czekam z niecierpliwością…
I to byłoby w zasadzie na tyle. A jak Wam minął luty? Lutowa lektura czyli „Audrey w domu” napisaną przez jej syna Luca Dotti pojawi się na blogu jutro lub pojutrze, tak jak wpis o Home Organization Challange.
buziaki
Olgietta
Ojej! Zazdroszczę Ci wyjazdu! I ta wielka pyza parowana… MNIAM! Wspomnienia z dzieciństwa, kiedy wyjeżdżałam do Austrii z rodzicami, powróciły… Muszę znaleźć przepis i spróbować ją odtworzyć! Takiego smaka mi narobiłaś… Ach! 😀
ja jeszcze nie podejmowałam się samej zrobić kluskę, jak Ci się uda, to daj znać 😀 ciekawy masz blog, będę zaglądać do Ciebie 🙂
Ta klucha na talerzu wygląda średnio, ale wierzę, że jest smaczna 🙂