Tak pomyślałam, że jak wrzesień i październik w podsumowaniach przeskoczyłam, to zrobię podsumowanie zbiorcze całej jesieni, czyli wrzesień, październik i listopad.. Zapraszam.
Dla mnie ten okres jest bardzo intensywny, bo dużo się dzieje.. dlatego też taka przerwa w blogowaniu 😉 … A tej jesieni działo się nawet więcej.
Zacznijmy od tego, że na naszą 4-osobową rodzinkę przypadają w tym czasie 3 urodziny… a w przypadku dzieci oznacza to, że będą po 2 imprezy, bo jedna z rodziną, a druga z przyjaciółmi ze szkoły czy przedszkola czyli w sumie 4 imprezy plus urodziny męża… Jak już Wam pisałam przy okazji mojej 40stki, ja z domu wyniosłam, iż urodziny to wyjątkowy dzień, więc urodziny moich kochanych też muszą być wyjątkowe. Inaczej nie potrafię. No więc się staram, gotuje, dekoruje, wymyślam… i tak dalej… Mam wielką frajdę, głowę pełną pomysłów, ogromny zapał i aż latam po ścianach, gdy widzę, że wszystko gra i pasuje. To pochłania jednak dużo energii, a i nerwów trochę też, wysiłek jest nie mały i ogólnie padam na twarz. Ale kiedy jestem na koniec dnia bardzo zmęczona, ledwo się ruszam a słyszę od dzieci „Mama das war die beste Party aller Zeiten” – mama to była najlepsza impreza po wsze czasy, kiedy mali goście płaczą, że muszą iść do domu, kiedy rodzina najedzona i zadowolona w dobrych nastrojach wraca do domu, to wiem, że warto było… warto było robić tort do 2:00 w nocy, warto było latać po mieście za dekoracjami pasującymi do motywu i skakać po drabinie z balonami…. za rok będzie tak samo..
♣♣♣
Zapraszam na jesienne foto-wspomnienia
Wrzesień
We wrześniu mieliśmy jeszcze kila pięknych dni, ale też kilka deszczowych..
Tradycyjnie od prawie 9 lat zapraszam męża w jego urodziny na śniadanie do najlepszej pod tym względem kawiarni w centrum Düsseldorf
ok umówmy się.. to nie jest mistrzostwo muffinek… ale goście mojej starszej córci nie marudzili 😉
♣♣♣
Październik
Ostatni raz pod żaglami dla mojego męża.. tym razem też się załapałam… jakie to wspaniałe, że te jezioro mamy 5 minut autem od domu
W tym roku w październiku były 2 znaczące wydarzenia. Jedno z nich to najszczęśliwszy dzień w życiu dwojga wyjątkowych osób, czyli ślub i wesele, na które musieliśmy się wybrać aż 1.800 km. Wielkie włoskie wesele… co to był za ślub… kochani tego się nie da opisać. Było bajecznie. Nie dość, że w tak pięknych okolicznościach przyrody na południu Włoch, które ja uwielbiam, to jeszcze para młoda postarała się o eksplozję wrażeń. Niezapomniane i wyjątkowe to mało powiedziane. Jak się na miejscu dowiedzieliśmy, poznaliśmy prawdziwe Włochy ;). To nie było nasze pierwsze włoskie wesele, 9 lat temu byliśmy gośćmi na północy Włoch… W każdym razie panna młoda nam wyjaśniła, że prawdziwa włoska kultura jest na południu… 😉 Poniżej kilka zdjęć z tego niepowtarzalnego weekendu..
Ślub w przępięknej w barokowej bazylice Basilica di San Martino – o takim ślubie marzy każda królewna… 😉
Kilka migawek z weselnego miejsca czyli hotel Masseria Torre Coccaro w miejscowości Savelletri di Fasano
Więcej zdjęć z wyjazdu wrzucę na Facebookową stronę Olgietty (zachęcam do polubienia).
♣♣♣
Po powrocie natomiast odbyło się bardzo smutne wydarzenie dla całej naszej rodziny… Nadszedł czas pożegnać kogoś ważnego dla nas… ale to zachowam dla siebie…
♣♣♣
Listopad
Listopad też nie jest nudnym miesiącem gdy się ma dzieci. 11. listopada w Niemczech obchodzony jest dzień Świętego Marcina – Sankt Martin i dzieci muszą się do niego troszkę przygotować… ale to tym przeczytacie więcej w następnym wpisie już niebawem.
Szczerzę Wam powiem, ja nie wiem kiedy listopad przeleciał… mam wrażenie, że trwał tylko tydzień!
♣♣♣
Wyjątkowo słoneczny listopadowy dzień i wycieczka na zamek Moyland…
♣♣♣
Wyzwania:
Przeczytałam 2 książki, trzecią zaczęłam czytać, ale po 10 stronach ją odłożyłam na nie wiadomo kiedy. Źle się ją czytało, więc uznałam, że nie będę się męczyć. Zabrałam się więc za inną, która lada dzień będzie gotowa.
Książka wrześniowa to „Der Spiegel der Medici”.. tak po niemiecku.. recenzja niebawem wskoczy na bloga. Październikowa lektura lekka, łatwa i przyjemna (troszczkę poszłam na łatwiznę 😉 ), czyli Make Photography Easier Katarzyny Tusk, a listopadowa ostatecznie po angielsku „Finding Audrey”. O Książce Kasi Tusk chyba osobnego wpisu nie będę robić… no chyba, że ktoś wyrazi taką chęć.
Co do reszty wyzwań… spuszczę może na to kurtynę milczenia… zimno, ciemno za oknem…. bardzo ciężko… walka jest nierówna… ale zbieram się w sobie każdego dnia 😀
To by było na tyle… następne podsumowanie to już chyba roczne..
pozdrawiam Was gorąco
Olgietta