Eugeniusz Bodo był wzorem przedwojennej elegancji, szarmanckiego dżentelmena. W 1928 ogłoszono go „królem mody”, 1933 od czytelników tygodnika „Kino” otrzymał tytuł „króla polskiego ekranu”(…) Dziasiaj pewnie nazwano by go celebrytą, a wtedy, jako ulubieniec publiczności cieszył się szacunkiem także wśród kolegów artystów…
Dzisiaj przedstawiam Wam moją majową lekturę i jeśli wydaje Wam się, że będzie to biografia Eugeniusza Bodo, to jesteście w błędzie… tak jak ja byłam kupując tę książkę. Zazwyczaj zanim kupię książkę i zobaczę tytuł, zaglądam na tył okładki, aby mieć mniej więcej zarys, co znajdę w środku i czy przypadnie mi to do gustu. Tym razem sam tytuł wystarczył mi, żeby kupić książkę, przeczytałam dwa pierwsze zdania z tylniej strony i już była zapłacona. Spodziewałam się obszernej biografii wyjątkowego aktora….a samemu Bodo poświęcone są 23 strony (na prawie 360), jeden rozdział. Najpierw byłam trochę rozczarowana, natomiast to, co tu znalazłam, to niesamowita praca Anny Mieszkowskiej, historia wielu artystów przedwojennych, niektóre nazwiska dobrze mi znane, inne zupełnie obce. Niesamowita podróż do czasów przedwojennych, twórców kabaretu, estrady, tekstów i muzyki, wykonawców. Historia tychże wspaniałych gwiazd podczas wojny i ich losy powojenne.
„Kabaretów w okresie dwudziestolecia było tak dużo, że nie sposób odnotować wszystkich. Zwłaszcza, że niektóre działały naprawdę krótko, zaledwie kilka miesięcy. Upadały, a na ich miejsce powstawały nowe – pod zmienioną nazwą. Ich twórcy: autorzy tekstów, kompozytorzy, wykonawcy płynnie przechodzili z jednego lokalu do następnego.”
Znajdziecie tu między innymi takie nazwiska jak właśnie Bodo, Hanka Ordonówna, Maria Modzelewska czy Renata Bogdańska-Anders, żona generała Andersa. Jak zwykle przy okazji tego typu książki, mam łezki w oczach, wzruszenie i zadumę… nad losem, nad niesprawiedliwością, nad tragedią, życiem ludzi po wojnie…
Oczywiście książka nie jest tylko smutna. Np. okazuje się, że moralność gwiazd nie zepsuła się dopiero w obecnych czasach… Artyści przedwojenni brali śluby, rozwodzili się, nawet kilka razy, mieli kochanki czy kochanków. Taki np. Fryderyk Jároszy miał coś chyba z każdą artystką, z którą współpracował. Marian Hemar popełnił bigamię i tak dalej.
Bardzo ciekawą jest historia powstania pieśni „Czerwone maki na Monte Cassino”, która jest tu szczegółowo opisana. Nigdy jej (historii) nie znałam, nawet nie wiedziałam, kto był jej autorem i jakie ona miała ogromne znaczenie, gdy powstała i w następnych latach. Teraz to poza kombatantami i pewnie nielicznemu gronu ludzi nie ma ona aż takiego znaczenia. Ciekawe czy w szkołach na historii o tym się mówi?
Dla mnie ta książka to jest taki wstęp do tematu kabaretów i artystów przedwojennych, pewien zarys wydarzeń, postaci i czasów, który pobudza apetyt na więcej. Dodam jeszcze, że co prawda takie nazwiska jak Julian Tuwim, Marian Hemar czy Lechoń, nie mają rozdziałów poświęconych ich osobom, to nazwiska te dość często pojawiają się w każdym rozdziale.
Samą książkę wzbogacają zdjęcia, obrazki, wycinki z gazet czy plakaty. I tak jak początek książki przytłoczył mnie ilością dat i nazwisk, które mi nic nie mówiły, na samym początku książki, tak późniejsze rozdziały były już bardzo ciekawe i zatopiłam się w nich z przyjemnością.
Czy ktoś z Was czytał już tę książkę? Z wewnętrznej części okładki dowiedziałam się również, że powstał serial Bodo na plan. Czy ktoś go oglądał? Jestem ciekawa Waszej opinii… chętnie bym go obejrzała. Zresztą od dłuższego czasu już zastanawiam się, czy jest jakaś możliwość kupienia filmów starego kina na DVD?
buziaki
Olgietta