40 i co dalej... | Niemieckie Tradycje | Różności z Niemiec

Co ja myślę o karnawale… i dla kogo to wszystko?

13. lutego 2018

Tak wracając jeszcze do karnawału w Niemczech to pomyślałam, że uzupełnię ten pierwszy wpis bardziej osobistą notatką. 

Podczas każdego karnawału w Niemczech muszę wspominać czasy dzieciństwa, kiedy to moja rodzina co roku organizowała sobie bal karnawałowy  u babci i dziadka. Wszyscy się przebierali, bez wyjątku, tata był odpowiedzialny za muzykę, oświetlenie i dekoracje… to był piękny czas. Nie pamiętam już, do którego roku organizowaliśmy te przyjęcia, ale brakuje mi ich dzisiaj i z bratem oraz rodzicami wspominamy je z dużym sentymentem. A już najbardziej to tęsknimy za babcią i dziadkiem, bo byli cudownymi osobami ❤

Pamiętam również, że babcia i dziadek, gdy już mieli antenę satelitarną,  co roku oglądali karnawał w niemieckiej telewizji, właśnie te posiedzenia i pochody, o których pisałam kilka dni temu we wpisie o karnawale w Niemczech (wpis znajdziesz TU). Bardzo lubię słuchać opowieści taty,  jak będąc u swojej babci w Münster, akurat w tym czasie wielkiego finału, był zabierany na różne imprezy. Jak wszyscy byli w tym czasie weseli, rozbawieni. Jak panowie zadawali sobie trud i wymyślali co lepsze krawaty, żeby paniom nie było w Altweiber tak łatwo z obcinaniem tychże krawatów. Np. taki  z blachy obszyty materiałem, którego nie dało się normalnie obciąć nożykami. Jeden wielki śmiech. Także ten niemiecki karnawał w jakiś sposób towarzyszy mi juz od najmłodszych lat.

I to jest to co ja też obserwuje od 10 lat mieszkając w Niemczech, ile radości daje ludziom ta tradycja. Z Polski pamiętam (w ogólnym pojęciu), że karnawał w zasadzie był dla dzieci, organizowane były bale w przedszkolach i podstawówkach. W LO już nie było. A im człowiek starszy, tym bardziej skrępowany był, dostając zaproszenie na jakąś imprezę przebierańców. Na studiach kilka takich imprez było, ale w Polakach nie ma tego luzu zrobienia z siebie błazna. Tak jak zawsze uważam, że Polacy potrafią się świetnie bawić i imprezować, tak jeśli chodzi o karnawał i przebieranki, są dużo bardziej onieśmieleni. Jeżeli już się szło na imprezę przebieraną, to najlepiej przebrać się na miejscu i broń Boże pokazywać się na ulicy.

Tu karnawał jest dla wszystkich i dla dzieci i dla dorosłych. Na ulicach każdy jest przebrany i ten 6-latek i jego dziadek 60-latek. Setki, tysiące ludzi biegają po ulicach w najrozmaitszych strojach, a jakie ludzie mają pomysły!! Te najbadziej kreatywne są często doceniane przez fotoreporterów i publikowane w gazetach i portalach internetowych. Piękne jest to, że np. taka sztywna na codzień pani urzędniczka w ostatni weekend karnawału zamienia się w tańczącego muchomora na ulicy. W tym czasie możesz być kim chcesz i dać upust swojej fantazji i nikt nie czuje się skrępowanym, że musi się przebrać.. tu nikt nie musi… tu każdy chce i to jest fantastyczne. Ten luz i brak wstydu zrobienia z siebie wariata…. uwielbiam.

Dzisiaj w Rosenmontag uczestnicząc w karnawale w naszym mieście widziałam rodzinę przebraną za bajkę o Czerwonym Kapturku. Wspaniała integracja całej rodziny… dziadek był myśliwym, babcia.. babcią, ale przebraną, mała dziewczynka Czerwonym Kapturkiem z wełnianą pelerynką zrobianą na drutach przez babcię lub mamę, a mama przebrała się za wilka… bardzo mnie to wzruszyło i dało też do myślenia, że nie tylko się przebrać, bawić się, śpiewać i tańczyć, ale też spajać rodzinę takim małym projektem… no coś pięknego. Gdyby ktoś teraz się pytał, a gdzie był ojciec? No tego nie wiem.. może był w pracy, bo ten dzień nie jest oficjalnym świętem i dniem wolnym od pracy. Jeżeli firmy normalnie w ten dzień pracują, ludzie po prostu biorą urlopy na ten czas. Często też pracowaca skraca dzień pracy do połowy, tak było w moim przypadku w poprzednim miejscu pracy. Pracę kończyliśmy na tyle wcześnie, żeby jeszcze zdążyć na pochód. Do biura przychodziliśmy też poprzebierani.

Jedyny minus karnawału jest taki, że jest on w zimowym czasie i z pogodą wówczas może być różnie. Tu u nas niestety często pada deszcz w zimę. Dzisiaj mieliśmy sucho, ale zimno i takie stanie w mieście jednak daje się we znaki… także… trzeba się zaopatrzyć w parasole, ocieplacze i rozgrzewacze 😉

Uwielbiam ten karnawałowy czas, luz wśród ludzi i fantazję… polecam.


buziaki

Olgietta

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Close