Miejsca | Norwegia

Za Kołem Polarnym.. cz.1 Norwegia, zima/wiosna

27. lipca 2017

Dziki kraj, przepiękne widoki, natura, białe noce w lecie, ciemności w zimie i tunele wyciosane w skale… a przede wszystkim jeden z najlepszych wyjazdów w moim życiu.

I jak opisać to w kilku słowach?

Oczywiście “dziki“ z dużym przymrużeniem oka 😉 Głównie mam na myśli tereny, naturę, małe zaludnienie z racji warunków jakie tam panują. Wyobrażacie sobie jeździć do dentysty 100 kilometrów? Czy tunele wyciosane w skałach, z których skrapla się woda. Fascynujące i przerażające jednocześnie.

Do Norwegii wybraliśmy się w połowie marca, kiedy w Düsseldorfie zaczynała się już fajna wiosna, tam na północy trwała nadal ostra zima… no właśnie tak by człowiek pomyślał, że śnieg po pas i -15 stopni będą nie do zniesienia, a jednak klimat jest dużo łagodniejszy i przyjemniejszy niż by się wydawało. W Polsce przy takich temperaturach nie wyszłabym z domu 😀

Do pokonania mieliśmy około 2900 km. Mogliśmy to zrobić w sumie na 2 sposoby: autem, jadąc 2 dni głownie przez Szwecję lub samolotem i tym razem wybraliśmy tą drugą opcję. Podróż zajęła nam cały dzień (10-11godzin) z dwoma przesiadkami w Kopenhadze i w Oslo, a naszym lotniskiem docelowym był Harstad/Narvik. (cena lotu w dwie strony to ok 300-400€ na osobę)

Foto-podróż po Fjordach.

Borkenes.

Tu spędziliśmy większość czasu, urocze miasteczko z liczbą ok 1600 mieszkańców. Około 56 km od lotniska, a 18km od 3-ego co do wielkości (w północnej Norwegii) miasta Harstad (ok 25tyś mieszkańców).

Borkenes, Norwegia
Widok z naszego okna

W Borkenes mieliśmy szczęście przez dwie noce przyglądać się najpiękniejszemu zjawisku przyrodniczemu jakim jest aurora borealis, czyli zorza polarna. Zorzę można obserwować od września do marca, a najlepszym miesiącem ma być styczeń. I powiem Wam, że do końca życia tego nie zapomnę, jak się zmieniała, przepływała po niebie.. oraz tego, że mnie kark od spoglądania w niebo po dwóch nocach bardzo bolał 😉

Lofoty

Jeśli ktoś planuje podróż na północ, musi koniecznie umieścić na liście zwiedzanie archipelagu Lofoty. Około 80 wysepek, które na długo zostaną w Waszej pamięci. Malownicze wioski, zapach suszonych na mrozie ryb i przepiękna natura. Będąc na Lofotach możecie odwiedzić m.in. akwarium Lofotakvariet w Kabelvåg (http://www.museumnord.no/en/lofoten-aquarium/), ale sprawdźcie godziny otwarcia zanim się tam wybierzecie 😉 😀 My pojechaliśmy w sobotę i ku naszemu zaskoczeniu było zakmnięte 🙁 (Nie to, że wyszliśmy z założenia, że muzeum jak jest zamknięte to jak wszędzie w poniedziałek.). Warto również zajrzeć do muzeum wikingów w Borg (http://www.lofotr.no/index.asp).

Na wyspie Austvågøy (w Laupstad) znajduje się charakterystyczny kościółek Sildpollnes kirke, najczęściej fotografowany z placu piknikowego w (przy drodze E10).

Na zdjęciach poniżej najbardziej znana na Lofotach wioska rybacka Henningsvær, nazywana również Wenecją Północy, ponieważ składa się z wielu małych wysepek, przy czym wioska rozpościera się głównie na dwóch wysepkach Heimøy Hellandsøy.  Wyspy te są połączone molem.

Wioska ma około 440 mieszkańców i spacerując po uliczkach miałam wrażenie, jakby nikogo tam nie było.

Henningsvær słynie również na całym świecie z połowów dorsza (generalnie całe Lofoty). W okresie zimowym od lutego do kwietnia jest tu pełno kutrów rybackich. W tym okresie zobaczycie jak schną / konserwują się na powietrzu tzw. Tørrfisk, czyli sztokfisz. Niesamowita ilość dorszy czy czarniaka wisi na konstrukcjach i schnie przez 6-8 tygodni. W wiosce rozchodzi się charakterystyczny zapach, który jest dużo przyjemniejszy niż zapach świeżej ryby w porcie. Taki wysuszony sztokfisz nie psuje się przez 4 lata! Jest dość twardy i przed spożyciem trzeba go wcześniej namaczać, aż zmięknie. Albo można jeść jak czipsy 😀

Sztokfisz ma kilkusetletnią tradycję, była i jest nadal ważnym produktem handlowym. Jest eksportowany  m.in.do Włoch, Hiszpani czy Portugalii (między innymi do przygotowywania paeli). Obcięte głowy przerabia się na mąkę i wysyła do Afryki. A jeszcze z takich ciekawostek to kilogram sztokfisz ma tyle samo witaminy B, protein, żelaza i wapna co 5 kilo świeżej ryby.

Najbardziej znana potrawa ze sztokfisz, którą można w Norwegii zjeść głównie w czasie adwentu to Lutefisk. Suszoną rybę moczy się kilka dni w roztworze z dużą ilością soli, następnie w czystej wodzie, żeby wypłukać sól, a potem gotuje.

Hurtigruten i Trollfjord

Wracając już z Lofotów chcieliśmy zobaczyć Trollfjord (z daleka tylko, niestety). Chyba najbardziej znany fjord na północy. Przy wejściu ma tylko 100 metrów szerokości, potem rozszerza się do ok 300m, około 2 kilometry długości oraz bardzo strome ściany skał. Niezwykłe widoki, a najbardziej robi wrażenie wpływający prom Hurtigruten, który jest sporych rozmiarów i kapitan musi być doświadczony, żeby wmanewrować się w ten fjord. Przy czym promy wpływają tam tylko latem przy dobrych warunkach pogodowych, jak się później okazało.

No więc pojechaliśmy zobaczyć fjord z przeciwległego brzegu.. Szczerze to przydałaby nam się lornetka. Po całym dniu byłam też już zmęczona i marudna, a przede wszystkim GŁODNA ! 😉 Ruszyliśmy w drogę powrotną do Borkenes. Po około 30 kilometrach zauważyliśmy jak płynie Hurtigruten, panowie zaczęli się śmiać, że fajnie było by zobaczyć jak wpływa do Trollfjordu. Na mój protest nie zareagowali, a właściwie zareagowali w temacie „tiru riru” 😛  i … zawrócili, ku mojemu szczęściu 😕 😯 30 km z powrotem do Trollfjord. Trochę poczekaliśmy, zanim Hurtigruten dopłynęła do tego miejsca (a głód rósł)… uzbrojeni w aparaty, czekaliśmy na wielki moment. Hurtigruten zbliżała się do Fjordu, a ekscytacja rosła….  prom przepłynął obok i to by było na tyle. Ku mojej jeszcze większej radości… Zapakowaliśmy się do auta i pojechaliśmy na gazie z powrotem, żeby zdążyć na prom.


W tej części to już wszystko. Zapraszam na część drugą Za Kołem Polarnym – Kiruna.


Czyz ktoś z Was był już w północnej Norwegii?

  1. Mmmm cudownie tam! Też chciałabym zwiedzić, a jeszcze bardziej marzę, żeby zobaczyć Finlandię! <3
    Byłaś rekreacyjnie czy u rodziny? Zastanawia mnie koszt hotelu itp.
    Ale te martwe, wiszące ryby to okropny widok! 😮 Biorąc pod uwagę fakt, że jestem wege … 🙂

  2. Aleeeee tam prześlicznie! Przeczytałam notkę jednym tchem i zachwyciłam się tymi pięknymi zdjęciami. W Norwegii byłam raz, ale „tylko” w Oslo – zorza polarna, fiordy i takie cudne widoki wciąż jeszcze przede mną, dzięki Twojej notce wskakują właśnie na moją bucket-list 🙂

  3. Chciałabym być w Norwegii , zwiedzić jakiś jej skrawek. Lecz nie w zimie-o nie, na pewno nie w zimie. Ciekawe opisy podróży. A jakie miałaś tam przeżycia, myśli w czasie tej podróży? Czy wróciłabyś tam jeszcze kiedyś z powrotem i czy też w zimie( jak tak) ?
    Może odpowiesz?

    1. do tej podróży będą jeszcze 3 odcinki.. także jeszcze nie wszystko zostało powiedziane 😀 a wrócić zdecydowanie tak !! o każdej porze roku… ale myślę, że nastepnym razem to będzie lato

Skomentuj Olgietta Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Close